Święta Rilla od Wszystkiego

Obawiam się, że niniejszy tekst nie jest tekstem zbyt wiele wnoszącym do czegokolwiek. Jest chyba przede wszystkim moja refleksją nad samą sobą. Ale ten tekst jest mi zdecydowanie potrzebny, i dlatego też piszę go tutaj i publikuję. 


W ciągu ostatnich kilku lat raczej z łatwością przychodziło mi skupienie się na jednym "elemencie życia". W momencie gdy interesowały mnie koty, wszystko wokół mnie było związane z kotami. Jeśli akurat wkręciłam się w słuchanie podcastów, żadna inna rozrywka nie była tak pociągająca jak słuchanie podcastów. A, przykładowo, chwilowe zainteresowanie minimalizmem (tylko w teorii, w praktyce zdecydowanie nie jest to idea dla mnie - choć z całego serca kibicuję tym, którym ona odpowiada) zaspokajałam intensywnym czytaniem blogów, oglądaniem tematycznych filmików i ogólnie zgłębianiem tematu na wszelkie możliwe sposoby. 

Od lat śledzę w internecie wielu różnych influencerów. Influencerów z różnych dziedzin - od urody, przez lifestyle i podróże, aż po szeroko pojętą popkulturę. Większość z nich jest w jakimś stopniu ekspertami w swoich dziedzinach, co mi imponuje i sprawia, że mam ochotę również pogłębiać swoją wiedzą w danej dziedzinie, uczyć się i stać się może nie ekspertem, ale przynajmniej uczennicą bardzo dobrą. 

W ostatnim czasie jednak nastąpił pewien poważny problem - liczba interesujących rzeczy, które warto byłoby zgłębić, gwałtownie wzrosła, i jednocześnie - co naturalne w klasie maturalnej - zmalała ilość czasu, jaką dysponuję na te wszystkie rzeczy dodatkowe. Chciałabym wreszcie nauczyć się lepiej makijażu (czyt. przestać się bać kupić podkład - wyśmiejcie mnie, ale jedyne co mnie powstrzymuje to strach przed wyrzuceniem pieniędzy w błoto), ogarnąć na poważnie pielęgnację włosów, pisać bloga, słuchać podcastów z różnych dziedzin, czytać reportaże, znać się na herbatach, oglądać musicale, zdobywać wiedzę o musicalach, czytać klasyki literatury, mieć praktyczny bullet journal, oglądać więcej filmów, czytać książki popularnonaukowe, biegać, rysować, zdrowo się odżywiać, zdać zacząć prawo jazdy, lepiej gotować, ładniej się ubierać, słuchać więcej i lepiej muzyki, nauczyć się ładniej pisać, mówić po angielsku z brytyjskim akcentem (co wymaga - surprise - słuchania tegoż akcentu), mówić po francusku, obejrzeć całe Classic Who, pisać w pamiętniku, ba, ciągnie mnie nawet do wiedzy o ciąży i wychowaniu dzieci (która przecież raczej mi się nie przyda przez najbliższą dekadę) - i w każdej jednej z tych rzeczy chciałabym być przynajmniej dobra. Najlepiej bardzo dobra. 


Chciałabym w tym miejscu powstrzymać wszystkie Ciocie Dobre Rady, które zaraz z zapałem rzucą się wykładać mi, że nie można być dobrym we wszystkim, że trzeba odpuścić, cieszyć się życiem, carpe diem, znajdź sobie jedno, góra dwa hobby i jedziesz! Problem w tym, że ja części z tych rzeczy nie traktuję jak hobby, a raczej jak quest w RPG-u zwanym Moje Życie, który muszę odblokować. (Co nawiasem mówiąc przypomina mi, jak bardzo chciałabym wreszcie zagrać w Wiedźmina.) Na przykładzie makijażu - chciałabym nauczyć się go na poziomie na tyle dobrym, by móc satysfakcjonująco sama się umalować, i ewentualnie rozwijać umiejętności poprzez praktykę, absolutnie jednak nie ciągnie mnie do tego na tyle, by stało się to moim hobby. Z drugiej strony jednak nauka taka wymaga czasu, pieniędzy, czytania i próbowania, co automatycznie odbiera przestrzeń rzeczom, które pasjonują mnie znacznie bardziej, jak czytanie czy oglądanie filmów. 

Można więc próbować powiedzieć: Rilla, nie przejmuj się tak, co z tego, że nie będziesz umiała się malować, będziesz za to lepiej ogarniać inne rzeczy! Niestety - ja chcę umieć się malować. To nie jest jakiś dziki pęd "bo wszyscy umieją, to i ja muszę, chociaż nie chcę" - ja chcę, po prostu nie chcę tak bardzo, jak innych rzeczy, ale to moje niespełnione chcenie wciąż wywołuje pewne uczucie dyskomfortu. Gdyby chodziło o jedną dziedzinę - luz, można przecież ją odłożyć na wolną chwilę, i powiedzieć sobie, że na tym się teraz skupiasz. Ale ilość rzeczy, jaką wymieniłam, sprawia, że staje się to zadaniem nie na tygodnie czy miesiące, ale na lata. Ja bym chciała już, teraz, zaraz. I jednocześnie nie umiem się zaangażować tylko trochę - np. oglądać tylko jeden odcinek Classic Who tygodniowo. 

Pisząc ten tekst, zauważyłam interesującą paralelę w moim życiu. Otóż jeśli chodzi o szkołę, nigdy nie umiałam tak zupełnie odpuścić. Nigdy nie będę mogła powiedzieć, że pff, nie zależało mi na ocenach, liczy się przede wszystkim moja wiedza, a nie jakiś czerwony pasek. Prawda jest taka, że w lutym zeszłego roku siadłam i wypisałam sobie swoje oceny, a następnie minimalne realistyczne oceny z każdego przedmiotu, jakich potrzebowałam do paska. Czy kogokolwiek do tego zachęcam? Absolutnie nie. Czy miało to jakiś negatywny wpływ na moje życie? Właściwie nie - osiągnięcie celu nie wymagało jakiegoś nadludzkiego wysiłku i pracy ponad moje siły, a ostateczna średnia wręcz przerosła moje oczekiwania. 


Wydaje mi się, że tak samo jest z innymi dziedzinami mojego życia. Podświadomie dążę do paska na świadectwie z szeroko pojętego funkcjonowania jako człowiek. Wszystko to układa się w spójną całość, jeśli założymy, że wymienione przeze mnie powyżej dziedziny to przedmioty. Potrzebuję więc samych dobrych i bardzo dobrych z obycia w świecie, obycia w popkulturze, dbania o wygląd i urodę i umiejętności praktycznych. Muszę być człowiekiem na 4.75. Nie muszę być perfekcyjna, ale muszę być bardzo dobra. 

Być może nabycie tej świadomości pomoże mi jakoś to sobie w życiu poukładać. Zapewne najchętniej ułożyłabym sobie podział godzin i poświęcała czas mniej więcej po równo każdej z wyżej wymienionych dziedzin - dwa razy w tygodniu research na temat "włosingu", codziennie trochę popkultury, minimum 4 godziny kontaktu z językiem francuskim tygodniowo. Oczywiście jest to niewykonalne, zwłaszcza w perspektywie nadchodzącej matury i przychodzących po niej studiów o kierunku ścisłym. To jest w pewnym sensie kolejny problem: gdybym nie była mną, to częścią z tych rzeczy - językiem czy popkulturą - zajęłabym się bardziej profesjonalnie, idąc na odpowiednie studia i niejako łączyć pasję z życiem zawodowym. Nie ma jednak tak łatwo i w sferach zawodowych bardziej ciągnie mnie do przedmiotów ścisłych. Smutna prawda jest więc taka, że nigdy nie będę mieć wystarczająco dużo czasu, by ogarnąć tę całą kulturalną i urodową wiedzę - nieważne, jak bardzo bym chciała.

 

Nie wiem, jaki wniosek płynie z tego wszystkiego. Będąc Dobrą Blogerką pewnie napisałabym, że kochani, pamiętajcie, nie musicie być dobrzy we wszystkim, ale przecież w ten sposób oszukiwałabym sama siebie. To nie jest film, a ten wpis nie sprawi, że teraz wybiegnę z domu hasać po parku i przestanę ciągle chcieć się ulepszać. Nie jestem też pewna, czy tak właściwie chcę się tej swojej cechy pozbywać. Ta wiecznie niezaspokojona ciekawość, głód wiedzy wszelakiej, to nieodłączny element bycia Mną. A przecież bez bycia mną nie byłoby mnie. Skoro mnie to w żaden sposób nie wyniszcza, to może okej jest chcieć tak bardzo dużo od życia - tak samo jak okej jest nie mieć takich wybujałych ambicji. 

Więc może wniosek jest po prostu taki, że jaka jestem, taka chwilowo pozostanę. Może za parę lat przeczytacie mój tekst jako odnoszącej sukcesy blogerki, naukowiec, z pięknymi zadbanymi włosami, w bardzo poprawnym makijażu, ładnie ubranej, mówiącej płynnie po francusku, zdrowo i smacznie się odżywiającej... A może nie. Ale wiecie - coś z tej listy na pewno uda mi się opanować. I taka wizja mnie satysfakcjonuje. 

Komentarze

  1. Jestem taka sama jak w Ty w tym aspekcie. Chciałabym być dobra w wielu różnych dziedzinach. W ten właśnie sposób znalazłam się w miejscu, w którym nie chcę być. I nie mówię oczywiście, że tak będzie również z Tobą. Nie jest to przecież reguła. W moim przypadku po prostu, w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że nie tego chcę od życia i zrobiłam bardzo dokładną wycieczkę po mojej Duszy. Właściwie cały czas ją robię. Nie chcę także dawać Ci żadnych rad, jestem starsza od Ciebie chyba tylko o rok, więc o życiu nic nie wiem. Wiem jednak, że odkąd odpuściłam kilka rzeczy czuję się zdecydowanie lepiej. Czuję się lżej i mam wrażenie, że mam kontrolę nad swoim życiem.
    Dawno Cię tu nie widziałam, ale życzę Ci więcej wpisów <3
    I nie martw się maturą (jeśli się martwisz)- nie jest najważniejsza w życiu ;)
    Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3 Więcej wpisów pewnie będzie, ale chwilowo matura pochłania większość mojego czasu. Resztę poświęcam ludziom :D
      I tak naprawdę ciągle uczę się tego, co z powyższych rzeczy jest ważne, a co mogę sobie odpuścić. Hopefully nie zwariuję w tym wszystkim :D

      Usuń
  2. Nawet nie wiesz jak bardzo czytając ten tekst widziałam w tym siebie... (mam tak samo m.in. z podkładem!). I wiesz co, próbowałam znaleźć czas w życiu na wiele z rzeczy, które mnie interesują, ale sporo czasu zajmuje też rozplanowanie tego, aby znaleźć czas na wszystko. No cóż trzeba żyć dalej (i nie zmarnować ostatniego tygodnia ferii na zastanowieniu się co robić w moim przypadku). :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, planowanie czasu to jedna z tych rzeczy, które planuję w sobie poprawić...

      Usuń
  3. "Muszę być człowiekiem na 4,75" - to stwierdzenie jest chyba najlepszym podsumowaniem stanu o którym jest ten post i bardzo dobrze opisuje też mnie. W ogóle identyfikuję się z większością rzeczy, które tu opisałaś, łącznie z problemem połączenia kierunku studiów z zainteresowaniami (chciaż do matury mam jeszcze rok, więc wszystko może się zmienić), potrzebą nauczenia się francuskiego i chęcią obejrzenia Classic Who (to akurat trochę mi się udaje).
    Ciężko z czegoś zrezygnować, kiedy w życiu jest tyle interesujących rzeczy!
    Pozostaje życzyć Ci powodzenia w ogarnianiu tego wszystkiego.
    Więcej takich osobistych tekstów na Wieczorach! (w Wieczorach?) Więcej każdych tekstów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teksty będą, ostatnio wraca do mnie potrzeba pisania, ale dzisiaj szczerze mówiąc zaskoczyło mnie że ups - już marzec, za 2 miesiące matura :D Ale myślę, że powoli będę wracać do regularniejszego pisania ^^

      Usuń

Prześlij komentarz