Jak dostałam pocztówkę z RPA, czyli co to jest postcrossing
Właśnie rozpoczął się nowy rok –
okres, gdy rosną chęci do rozpoczęcia Czegoś Nowego. Niekoniecznie musi to być
dieta J, ale wiem, że teraz – w styczniu – motywacja
jeszcze jest całkiem duża. Dlatego też chciałabym przedstawić wam ciekawe,
niezbyt czasochłonne, a dostarczające wiele przyjemności hobby – postcrossing.
![]() |
Jakość tego zdjęcia jest straszna, ale jednak zachwyt nad uroczymi lampkami wziął górę i mimo wszystko go używam. Nie powiększajcie ;) |
Postcrossing
w skrócie polega na wysyłaniu oraz otrzymywaniu pocztówek do ludzi z całego
świata. Nie ma w tym żadnego konkretnego celu, po prostu – jeśli lubisz
pocztówki, warto spróbować! Ja w tym momencie posiadam 9 pocztówek z
najróżniejszych stron świata, od Filipin, przez RPA aż po jezioro Bajkał. Uzupełniają
one znacznie bogatszą kolekcję pustych kartek, które przywożę sobie jako
pamiątki z różnych miejsc podróży.
Na postcrossing natrafiłam
przypadkiem, przeglądając pewnego bloga (którego nie zalinkuję, gdyż obecnie
autorka promuje szkodliwe według mnie treści i nie chcę, by ktoś przypadkiem
padł ich ofiarą). Początkowo oczywiście pomysł wydał się dość szalony, no bo
jak to tak – kompletnie obcym osobom podawać swój adres, tyle ryzyka dla
zwykłej kartki?
![]() |
Jeśli ktoś przypadkiem mówi po fińsku, chętnie przyjmę tłumaczenie cytatu z kartki (mogę podesłać cały, nieobcięty) |
Ciekawość jednak wzięła górę nad
niepokojem i postanowiłam zbadać temat bliżej. Do postcrossingu „wykorzystuję”
stronę postcrossing.com. Jak się okazuje, wszystko jest bardzo dobrze
zorganizowane – tak, że ryzyko zarówno trafienia waszego adresu w niepowołane
ręce, jak i zostania oszukanym na pocztówkę, jest w dużym stopniu
zminimalizowane. Zapewne umieracie teraz z ciekawości, jak też to zostało
rozwiązane J Spieszę z wyjaśnieniami.
Przygodę rozpoczynamy oczywiście od
rejestracji na stronie, podczas której podajemy swój adres korespondencyjny (w czym, rzecz jasna,
zawiera się kraj) oraz rozumiane przez nas języki. Opcjonalnie można również
umieścić datę urodzenia, płeć, swoje imię (wyświetlające się obok nicku) a
także – co najważniejsze – opis profilu. W opisie tym umieszczamy informacje o
sobie w rodzaju hobby, ulubione książki/filmy/seriale/pisarze/malarze/whatever. Można także zamieścić
informacje o tym, jakie kartki najbardziej chcielibyśmy otrzymywać (tutaj
jednak trzeba uważać, gdyż stawianie wymagań jest niezgodne z
regulaminem strony – bardziej chodzi tutaj o sugestie podparte uprzejmym „ale
oczywiście ucieszę się z każdej otrzymanej kartki). W tym akapicie chciałabym
również zaznaczyć – adres korespondencyjny nie
jest wyświetlany na profilu, chyba, że sami wpiszecie go w opisie.
No dobrze, skoro adres nie wyświetla
się na profilu, to na jakiej zasadzie działa wymiana? Otóż kiedy chcemy wysłać
pocztówkę, musimy wylosować sobie osobę, do której zostanie ona wysłana.
Klikamy „send a postcard” i dopiero wtedy otrzymujemy adres oraz profil losowo
wybranego użytkownika. Wraz z nimi dostajemy także postcard ID – specjalny kod przypisany do danej pocztówki, który
koniecznie trzeba napisać na kartce. Kiedy bowiem nasz adresat tę kartkę
otrzyma, wpisze rzeczony numer na
stronie, co będzie potwierdzeniem jej otrzymania. Analogicznie postępujemy my,
otrzymując kartkę od kogoś – wpisujemy jej numer w odpowiednim miejscu na
stronie. Takie zarejestrowane pocztówki wyświetlają się na profilu, można także
dodać ich zdjęcie. Dzięki temu widzimy, ile który użytkownik otrzymał kartek, oraz
ile ich wysłał.
Czy w takim razie można założyć
profil, a następnie siedzieć i czekać na spływające pocztówki? Zapewne
domyślacie się już, że odpowiedź brzmi nie J Aby trafić do „puli adresów”,
które w ogóle system bierze pod uwagę w losowaniu, trzeba wysłać przynajmniej
jedną pocztówkę – a dokładniej, musimy ją wysłać, a ona musi zostać
zarejestrowana na stronie przez adresata. Wtedy trafiamy do puli i wreszcie
możemy zostać wylosowani. Wciąż jednak liczba otrzymywanych przez nas kartek
będzie mniej więcej równa liczba kartek wysłanych.
Ograniczenie istnieje również w
drugą stronę – na początku możecie „na raz” wylosować co najwyżej 5 adresów –
kolejne losować możecie dopiero, gdy kartki przez was wysłane dojdą do swoich
adresatów. Im więcej kartek wyślecie (oczywiście takich, które dotrą do celu),
tym więcej adresów będziecie mogli naraz wylosować.
Na każdą sytuację nadzwyczajną
twórcy strony znaleźli odpowiednie rozwiązanie. Wysłane przez nas kartki (a
raczej wylosowane adresy), jeśli nie zostaną zarejestrowane przez odpowiednio
długi czas, stają się „przedawnione” i odblokowują nam miejsce na wylosowanie
adresu. Adresat zaś może taką kartkę zarejestrować do roku od momentu
wylosowania przez nadawcę adresu. Jest to pewne zabezpieczenie zarówno przed
niezbyt dobrze działającą pocztą, jak i nieaktywnymi już kontami – w ten sposób
wylosowane adresy nie „blokują nam” możliwości wysyłania kolejnych kartek w
nieskończoność.
Koszty? Pocztówka to w Polsce zwykle
około 1 – 2 zł, znaczek „za granicę” – 5 zł. Ponadto warto znać angielski – nie
jest oczywiście konieczny poziom w rodzaju Proficiency,
ale cały serwis funkcjonuje w języku angielskim – zatem w nim zapisane są
wszystkie zasady, FAQ, instrukcje, opisy profili. W niż też na ogół pisane są
otrzymywane przez nas pocztówki (a także wysyłane – oczywiście nikt nie wymaga
tutaj nie wiadomo jakich esejów, a wręcz trudniejsze krótkie formy pisane są na
egzaminie gimnazjalnym).
Warto pamiętać, że nie musicie wcale
wysyłać jakiejś ogromnej ilości pocztówek. Owszem, rekordziści (siedzący w tym
od kilkunastu lat) mają na profilach wysłane i otrzymane po 10 000 kartek,
ale naprawdę nic się nie stanie, jeśli wyślecie jedną pocztówkę na miesiąc.
Albo na pół roku. Albo na rok.
Ogólnie rzecz biorąc, polecam jako
przyjemny dodatek do hobby. Pisanie miłych rzeczy obcym ludziom w pewien sposób
uspokaja. No i pomyślcie – wracacie do domu zmęczeni, a tu czeka na was
pocztówka z Południowej Afryki. Albo z Doktorem Who J. A na odwrocie – zwykłe, miłe słowa. Od razu robi
się troszkę cieplej na serduszku.
Mam nadzieję, że udało mi się kogoś
zachęcić. Postcrossing to naprawdę fajna, mało angażująca w czasie zabawa.
Pochwalcie się koniecznie, jeśli postanowiliście rozpocząć swoją przygodę i…
Happy Postcrossing!
Jejku, to brzmi naprawdę świetnie! Uwielbiam pocztówki, a większość mojej "kolekcji" też stanowią puste, kupowane okazyjnie w ciekawych miejscach. Może kiedyś postcrossing wypróbuję, a może nie, ale fajnie było się dowiedzieć, że coś takiego istnieje.
OdpowiedzUsuńNo i pocztówka z Doktorem, jejku <3 (tak, chwalę się, w końcu zaczęłam oglądać Doktora Who, w dużej mierze dzięki Tobie zresztą, za co będę dozgonnie wdzięczna, ten serial to cudo).
Aaa <3 To wesołej whoviańskiej drogi życzę <3
UsuńI serio polecam wypróbować, nawet wysłać tę jedną pocztówkę i zobaczyć co z tego wyjdzie :D